Czynnikiem najskuteczniej spajającym kreślone środowiska, jest panująca w nich atmosfera, którą najlepiej ilustruje przymiotnik „rodzinna”. Jeśli motywem decydującym o zrozumieniu problemów drugiej osoby, udzieleniu jej dobrej rady i pomocy, nie jest uzależnienie finansowe i materialne wyrachowanie, a po prostu przyjaźń i sympatia oraz wspólne zainteresowania, można takie grupy stawiać za wzór. „Rodzinne” warunki spełnia działające od półtora roku Stowarzyszenie Rekreacyjno – Sportowe Dęby Wałbrzych.
Na dziś jest to ok. 40 – osobowa grupa, zaangażowana nie tylko w dobre przygotowanie się do kolejnych zawodów, ale i w sprawne ich przeprowadzenie, dopieszczenie każdego szczegółu, by imprezy zapadły w pamięć. Wśród Dębów liczą się oryginalne, pionierskie w Wałbrzychu inicjatywy, a nie mechaniczne powielanie dorobku innych. Dzięki temu mogło dojść do pierwszego u nas biegu australijskiego, czy zawodów w dwuboju letnim, a także biegu memoriałowego dla uczczenia pamięci Zbigniewa Klimka. Wyjątkowość zawodów podkreślają specjalne medale. Po każdej imprezie nie może się obyć bez wspólnego posiłku, o którego smakowitości decydują małżonki członków stowarzyszenia.
Bieg biathlonowy „O Byczą 50”, o którym niedawno pisaliśmy, okazał się nie tylko sportową rywalizacją, ale ciągiem sympatycznych wydarzeń, rozpoczętych rankiem, a zakończonych grubo po północy. Bieg upamiętniał półwiecze prezesa Dębów Ireneusza Kędzierskiego oraz prezesa firmy PRI-MEZ (jednego ze sponsorów) Mirosława Kaszubowskiego. Uroczystości urodzinowe składały się z niecodziennych elementów, m.in. z oryginalnej prezentacji życiorysów jubilatów, ceremonii wręczenia uciesznych prezentów, podziękowań dla matek oraz przekomicznego filmu nakręconego przez prezesa Kędzierskiego w pełni profesjonalnie w stylu chaplinowskim ze stosownym podkładem muzycznym z tamtej epoki. W godzinach wieczornych jubilaci, wyposażeni w stroje ochronne, na specjalnym „poligonie” poddali się ostrzałowi jajkami przez uczestników uroczystości. „50” tętniła humorem i optymizmem, co w obecnej dobie ceni się szczególnie.
Kędzierski zapowiada, że to nie ostatnie słowo stowarzyszenia. Będą nowe, ciekawe imprezy i oryginalne suweniry. Prezes nie ma na nie patentu. Oby tworzyły się podobne, sportowe „rodziny”.
Andrzej Basiński / 30minut
Dwa tysiące osób, pracowników fabryki Toyota z rodzinami oraz zaproszonych gości uczestniczyło w jubileuszowym biegu sztafetowym Ekiden, który rozegrany został w minioną niedzielę na terenie zakładu. W biegu głównym wzięło udział 30 drużyn ośmioosobowych, czyli 240 zawodników.
czytaj więcejW sobotę, 29 sierpnia, w Świdnicy rozegrany zostanie I Świdnicki Bieg Dekoria. Jego trasa poprowadzi w godz. 10.30-15.00 m. in. ulicami: Słowiańską, Przyjaźni, Pionierów Ziemi Świdnickiej. W najbliższą sobotę biegacze mają do przebycia dystans 15 km, trzykrotnie pokonując trasę: Śląska – Pionierów – Park Centralny – Sprzymierzeńców – Polna Droga –Wałbrzyska – Słowiańska – Przyjaźni – Łąkowa – Sadowa – Śląska.
czytaj więcejPełnym powodzeniem zakończyła się wyprawa wałbrzyskiego długodystansowca Witolda Radke do włoskiej Pizy na swój 68. maraton (64. zagraniczny), gdzie okazał się najlepszy w swojej kategorii wiekowej M-65.
Maraton w Pizie zaliczany jest do światowej klasyfikacji AIMS i został zorganizowany po raz 11. Na starcie w miejscowości Pontedera (jednocześnie odbywał się półmaraton) stanęło 1200 biegaczy z kilkunastu krajów.
- Trasa była niezwykle malownicza i wiodła doliną rzeki Arno, u podnóża pasma górskiego, na którego szczytach usadowiły się średniowieczne zamki. Meta znajdowała się na najbardziej okazałym placu Pizy – Pizza dei Mirafiori, w pobliżu słynnej krzywej wieży i monumentalnej katedry Santa Maria. Warunki dla maratończyków były bardzo ciężkie, gdyż tego dnia temperatura w Toskanii przekraczała 30 st. C. i dawała się we znaki nawet zawodnikom z Afryki – opowiada pan Witold.
Ponad 180 śmiałków z całej Polski zjechało do Boguszowa Gorc, by stanąć na starcie XXI Nocnego Marszobiegu Górskiego Sudecka Setka. Zawody rozgrywane były na trzech dystansach: 42, 72 i 100 km. Pierwszy na mecie na boguszowskim stadionie zjawił się mistrz Polski w biegach górskich Daniel Wosik, który debiutował w nocnym maratonie.
Rywalizację na 100 km wygrał Mateusz Kłaczyński z Boguszowa Gorc, który pokonał trasę w 9 godzin i 47 minut. Najlepsza z pań - Dorota Woźniak z Koła - uporała się z dystansem 100 km w 12 godzin i 19 minut.
To był już VII bieg szlakiem uzdrowiskowym, jaki odbył się w Jedlinie Zdroju. Organizatorami wydarzenia było Jedlińskie Towarzystwo Sportowo – Turystyczne oraz firma LAPP Insulators. Pomimo niesprzyjającej pogody na starcie wyścigu zjawiła się prawie setka zawodników.
- Jedliński szlak uzdrowiskowy ma wiele atrakcji, a dla nas ma wielkie znaczenieto, że corocznie zjeżdżają do naszego miasta sportowcy z całego kraju - mówi Leszek Orpel, burmistrz Jedliny – Zdroju.
Po starcie biegu aura zmieniła się jeszcze bardziej racząc sportowców jeszcze większą ilością wody z nieba. Fakt ten sprawił jednak, że sam bieg stał się jeszcze bardziej ekscytujący. Zawody odbywały się na dwóch dystansach, 10 km – dla mężczyzn oraz 5 km dla kobiet. Sportowcy mieli do przebiegnięcia trasę na drodze szutrowej, jak również ścieżki leśne, a nawet górskie, prowadzące przez piękne rejony jedlińskich parków uzdrowiskowych.